Wiara rodzi się w dialogu.„Z pewną obawą piszę ten list do Ciebie, nieznanego przyjaciela. Trochę ośmieliły mnie książki, które wpadły mi ostatnio w ręce: Gołubiew i Rahner. To oczywiście wysokie progi, przez które nie będę próbować się przedostać, ale pomysł wykorzystam. (...) A po co piszę? Piszę, bo tylko w ten sposób, dzięki rozmowie z Tobą mogę wypowiedzieć i usłyszeć to, co sama czuję i co próbuję zrozumieć. Ponieważ Ciebie nie znam, muszę założyć, że niczego jeszcze nie wiesz, choć wszystko chciałbyś zrozumieć i pojąć”.Adresatem listów zawartych w tej książce może być każdy, kto potrafi uważnie słuchać i jest otwarty na doświadczenia Drugiego. Co można w nich wyczytać? Historię wędrówki do Boga i odkrywania własnej wiary. Jest to droga mierzenia się z pytaniami, na które nie ma łatwych odpowiedzi, a jednak nie sposób ich nie zadać.Joanna Święcicka – prezes warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, doktor habilitowany matematyki, nauczyciel akademicki na emeryturze, mama czwórki dzieci.My jesteśmy odpowiedzialni za kryzys – fragment artykułu Joanny Święcickiej:„Ksiądz Tischner powiedział, że nie tracimy wiary przez czytanie Kapitału Marksa, ale często się zdarza, że przyczyną utraty wiary jest zły proboszcz. Zapewne tak właśnie jest. Jednak utrata wiary jest dla wierzącego ogromnym nieszczęściem i zubożeniem. Aby od takiej straty się uchronić, powinniśmy wzmacniać i pogłębiać wiarę, pamiętając, że jest ona krucha. O tę wiarę musimy dbać tak, aby nawet najgorszy proboszcz nie mógł jej nam odebrać. W historii Kościoła można znaleźć przykłady ludzi świętych, których wiara popchnęła do sprzeciwu wobec woli nie tylko proboszcza, ale nawet biskupa i papieża, i którzy z powodu tego sprzeciwu cierpieli, ale nie stracili wiary w Jezusa, nie odeszli od Kościoła i dzięki temu zmienili jego oblicze.Wiara jest darem. Jest ona darem, którego przyjęcie nie jest łatwe. Przyjęcie tego daru zobowiązuje obdarowanego do zmiany swojego postępowania, do dawania świadectwa, do stawania się narzędziem w ręku Boga. Dlatego żadne badania opinii publicznej nie dadzą tak dobrej diagnozy stanu naszej wiary, stanu Kościoła, jak obserwacja tego, w jakim stopniu nasze życie – osobiste i społeczne – jest zgodne z nauczaniem Jezusa–.