W często choć niezbyt barwnie opisywanych Sudetach, paśmie Karkonoszy, ten śląski Parnas dzieli zgodnie z Apollem i dziewięcioma muzami Duch Gór nazywany Liczyrzepą, który zaiste bardziej je rozsławił niż wszyscy śląscy poeci razem wzięci. Na ziemi książę ten ma tylko niewielką, zaledwie kilkumilową posiadłość otoczoną łańcuchem gór, dzieli ją do tego z dwoma potężnymi monarchami, którzy nawet nie uznają jego kondominium. Ale za to kilka sążni pod żyzną skorupą ziemską zaczyna się jego niepodzielne królestwo, którego nie uszczupla żaden udziałowy traktat i które sięga osiemset sześćdziesiąt mil w głąb, aż do środka Ziemi. Podziemny władca lubi czasami przemierzać swoje rozległe włości, oglądać skarbce z nigdy niewyczerpującymi się pokładami szlachetnych złóż, kontrolować górnicze bractwo gnomów i zapędzać je do pracy częściowo aby solidnymi tamami powstrzymać gwałtowną siłę strumieni ognia z wnętrza Ziemi, częściowo aby zapładniać ognistymi wyziewami jałową skałę i zmieniać ją w szlachetny kruszec. Czasami porzuca wszelkie trudy podziemnych rządów, udaje się na odpoczynek na granice swojego państwa i przebywa w Karkonoszach, gdzie bawi się i psoci z dziećmi niczym radosny swawolnik, który dla śmiechu załaskocze sąsiada na śmierć.