Moja wnuczka ma kotkę o imieniu Psotka, dlatego postanowiłyśmy przeczytać tę książeczkę.
Jest to trochę początkowo smutna opowieść, Maja przeprowadza się do nowego, większego domu i niby to mógłby być powód do radości, ale w trakcie roku szkolnego trudno nawiązać nowe przyjaźnie nieśmiałej i zrozpaczonej dziewczynce. Zostawiła swoją lubianą szkołę i przyjaciółki, z którymi znała się od przedszkola. Tu nikogo nie zna a wszyscy uważają ją za niedostępną. Tęskni również za kotami, które zostały w dawnym domu. Właściwie to nie były jej koty, ale sąsiadów, lecz mimo to czuła się ich przyjaciółką...
Rodzice, chcąc przekonać Maję do nowego miejsca kupują jej małą koteczkę Psotkę, lecz dziewczynka jest tak rozżalona, że pomimo tego iż bardzo chce mieć kotka, to jednocześnie odmawia opieki nad nim...
Jak to się skończy? To już musicie poznać sami. Naprawdę warto. Ja przeczytałam ją kilka razy swoim wnukom a ostatnim razem nawet towarzyszyła nam nasza Psotka.
Polecam.