Wciąż świeża, niezatarta przez czas i miejsce zamieszkania opozycja do upudrowanej cywilizacji bez zębów. Niezdezelowana pozycja, bez której nie powstałyby dzisiejsze produkcje fantastyczne na ekranach kin, jak ,,Matrix'' czy ,,Equilibrium''. Świat ponowoczesny z pigułkami szczęścia, farmakologiczna arkadia, gdzie rzeczywistość jest mniej pożądana od substytutów. Maskując tym samym brzydotę środowiska naturalnego oraz zastępując sztucznym tworzywem bogactwa smaków. Iluzyjna dystopia oraz utopia, która pęka w szwach przez bunt wewnętrzny. Gdzie halucynacja zastępuje doznania ośrodkowe, a woda z kranu wymieszana z dodatkami chemicznymi powoduje błogi uśmiech od ucha do ucha. Jakby Joker - socjopata z makijażem rozpylił gaz rozweselający. Szalony trip, narkotyczna wizja, fantomy, widziadła i szaleństwo tych, którzy decydują za nas - włamując się do ludzkich głów i rozpylając chemiczne aerozole wprawiając w stan wiecznego uśpienia.
Przerażająca, oniryczna wizja jutra skumulowana z dzisiejszym trendem na lekomanię w Stanach, atrakcyjność reklam działająca podprogowo i ślepa wiara w naukowców, w rządy i sztukę w holograficznych projekcjach. To, jak zaglądanie do sklepu z produktami codziennego użytku, i zamiast herbaty owocowej otrzymujesz słodzik, a napoje gazowane to przebarwione chemicznie płyny bez substancji naturalnej. Sztuczne spulchniacze i urojona rzeczywistość, gdzie symulacja miesza się z błędnym kodem w DNA, gdzie, podobnie, jak Morfeusz orzeka - ,,Co to znaczy: „prawdziwe”? Jak możesz zdefiniować „rzeczywistość”? Jeśli mówisz o tym, co możesz poczuć, co możesz powąchać, spróbować lub zobaczyć, to rzeczywistość jest tylko elektrycznymi impulsami interpretowanymi przez twój mózg''. Świetna rzecz, powiedziałbym, na czasie.