Dydaktyczne mordobicie.
Klasyczne mieszane uczucia. Wątki sensacyjne i poniekąd obyczajowe (relacje międzyludzkie) były świetne - sam punkt wyjścia, bohaterowie, motyw zemsty - cymes, jak filmy sensacyjne z lat '90, jak Lee Child w najwyższej formie. Wątki pozafabularne - edukacyjne - sytuacja Afroamerykanów na południu USA jest do bólu toporny i męczący - jakby ktoś poprosił Chat GPT o napisanie powieści z uwzględnieniem potrzeb przyszłej adaptacji na Netflixie, chociaż z tej całej dydaktycznej paplaniny wynikła niesamowicie udana scena dyskusji czarnoskórego Ike z barmanem z gejowskiego baru, ogólnie jednak Cosby to nie Steinbeck, który świetnie uchwycił rasizm panujący na południu w Podróżach z Charleyem, ani Spike Lee, który w Green booku również świetnie to pokazał.
Wielki minus dla Agory za tłumaczenie i redakcję powieści - przekładanie dosłownie angielskich zwrotów, które po polsku nie mają sensu (co to jest "syndrom miejskiej myszki"?) i brzydkie zdania w stylu "Ike omal od razu go nie zastrzelił", kwiatki jak motocykl taranujący auto osobowe doprowadzając je do dachowania, to norma w Kolczastych łzach, a wystarczyło na przykład wejść w Google, żeby sprawdzić, że Bronco to żaden motocykl a olbrzymi model samochodu Forda...
W każdym razie czyta się fajnie.