Nauczyłem się więc błyskawicznie, jak to sytuacja ogólna składa się z iluś sytuacji szczególnych i poszczególnych, jak to się wszystko plącze ze wszystkim, a jednocześnie ciągle wymaga rozwiązywania, które jest nowym supłaniem. A w tym wszystkim ludzie dalej jedzą, idą spać, nawet się śmieją. Jaki byłem więc naiwny kilka lat temu, kiedy przeżywając z historii, z lektur 123 lata polskiej niewoli, dziwiłem się, że Polacy jeździli w podróże, romansowali beztrosko i pili śmietankę, urządzali przyjęcia, tańce, loteryjki; w tym wszystkim i wieszcze, i Chopin. (Miron Białoszewski, Rajza)
Słowa Białoszewskiego świetnie ilustrują istotę kłopotu z antologią mającą przedstawić rozrywki doby romantyzmu. Mirona‑ucznia dziwiło, że w czasach powstawania arcydzieł wieszczów narodowych toczyło się jednocześnie normalne życie, a w nim istniały rozmaite przyjemności. Zrozumiał to dopiero, kiedy podczas „rajzy” na początku wojny, we wrześniu 1939 roku, doświadczył osobiście zderzenia wielkiej historii z codziennymi potrzebami zwyczajnych ludzi. Jednak zestawienie romantyzmu i rozrywek rzeczywiście brzmi jak oksymoron, gdyż kultura romantyczna nie dopuszczała dysonansu między twórczością i życiem artysty. Pod tym względem naiwna intuicja młodego Białoszewskiego nie rozmijała się z prawdą, taki właśnie przekaz płynął z wielkiej poezji, przekaz serio, łączący literaturę i egzystencję w spójną całość. Poeta romantyczny musiał żyć zgodnie z tym, co pisze, jeżeli chciał być wiarygodny. Styl poetycki miał być przede wszystkim etycznym stylem życia. Toteż i rozrywki romantyka nie mogły burzyć tego moralnego porządku. (fragment Przedmowy)