Przeczytane
2015
Fantastycznie i paranormalnie
Cała historia podobała mi się. Smoki, walka między Pyrami a Slayerami, nawet Ognisty Sztorm, choć tutaj mnie lekko nerwy poniosły na tę wyższą konieczność narzucana kobiecie. Wydaje mi się, że przy czytaniu obecnym byłam mniej krytyczna niż kiedyś tam. Albo rzeczywiście zmieniły mi się lekko gusta, albo przekonałam się, że domaganie się więcej od tego typu literatury, to marzenie ściętej głowy. Stąd powiem, że było lekko, łatwo i przyjemnie.
Jak dla mnie książka zdecydowanie należy do Wiwerny, Sary i Eryka. Oni najbardziej podobali mi się, i dzięki nim ta historia stała się pełniejsza. Niestety, nie Quinn. Który jako Kowal, wieczny smok powinien tutaj wszystkich rzucać na kolana. Mnie on tutaj jakoś specjalnie nie rzucił. Był lekko rozmemłany, niby wiedział co i jak, ale w sumie to nie do końca. Kurcze, wyobrażam sobie, że gdyby partnerka Eryka była w niebezpieczeństwie żaden smok nie utrzymałby go w miejscu. A Quinn? Nie, nie do końca. Oczywiście, że nie sugeruję, że nie był mega i cudowny. Ale nie był najlepszy, a przyzwyczajona jestem, że główni bohaterowie w swoich częściach zwykle są tymi najlepszymi.
Za to Sara jest świetna. Uparta z pazurem, cięta, z otwartym umysłem, otwartym sercem, gotowa na nieznane i na walkę do ostatniej kropli krwi. Skrupulatna księgowa z której okoliczności czynią nieustępliwą jasnowidzącą wojowniczkę. Może i racja, że świetnie będzie się z Quinnem uzupełniać.
Wiwerna jest fantastyczna. I Eryk, który „upada” nie tylko pod ciężarem o...