"Kiedy nadejdziesz" to jedna z tych książek, do której trudno mi napisać recenzję. A to wszystko z uwagi na ilość emocji, które we mnie wzbudziła. Zdecydowanie nie należy do kategorii lekkich książek, choć czytałam ją z ogromnym zaangażowaniem, niemal pochłaniając treść. Życie Marii i Aleksandry całkowicie mną zawładnęło. Jednak historia tych kobiet, zobrazowana bardzo realnie, uderza do głębi i zapewnia duży rollercoaster emocjonalny. Być może dlatego, że to opowieść o wycinku z życia zwykłych ludzi, którzy walczą o lepsze jutro i o to, co w ich mniemaniu da im pełnię szczęścia. Ale czy na pewno? Czy spełniając kolejne marzenia, wręcz je ścigając, na pewno osiągniemy spełnienie? Przecież życie tak nie działa. Człowiek zawsze czegoś pragnie, do czegoś dąży. A los nie daje nic za darmo...
Aleksandra to kobieta, która na pozór ma wszystko. Cudownego, opiekuńczego męża. Pracę, którą uwielbia i która daje jej mnóstwo przyjemności. Piękny, luksusowy dom. Nie musi się także martwić o pieniądze, gdyż żyje w dobrobycie. Bajka, prawda? Niestety, ona nie potrafi się z tego cieszyć, ponieważ pomimo wielu prób nie udało jej się zostać matką. A szanse na spełnienie tego marzenia stają się coraz bardziej znikome. Czasami miałam wrażenie, że Ola tak bardzo skoncentrowała się na posiadaniu potomstwa, że jej życie i myśli właściwie nie krążyły wobec niczego innego. Momentami miałam do niej żal, że nie potrafi docenić wszystkich innych, dobrych rzeczy, które ją w życiu spotkały. Z drugiej strony starałam się zrozumieć jej rozczarowanie własnym organizmem oraz silną, wręcz palącą potrzebę zostania mamą. Nikt w końcu nie powinien oceniać wyborów innego człowieka wynikających z jego potrzeb i pragnień. Chciałabym też zwrócić uwagę na fakt, że Ola jest niesamowicie ciepła, dobra i oddana bliskim. Dobrobyt ani rozczarowanie poronieniami nie zmieniły jej ogromnego serca ani bezinteresownych gestów wobec ludzi, którymi się otacza.
Maria to także bardzo wartościowa kobieta, na wskroś dobra, choć los nie był dla niej łaskawy, a jej życie diametralnie odbiega od tego, jakie wiedzie Ola. Bije z niej bezkresna miłość do jedynej córki, która sprawia, że jest gotowa na każde poświęcenie, by tylko latorośli żyło się lepiej. Żaden rodzic nie chce patrzeć na cierpienie dziecka i jest gotów na wszystko, by je wesprzeć. Widząc jej relację z mężem i sytuację domową było mi jej najzwyczajniej żal. Nikt nie zasługuje na takiego partnera u boku, który nie zapewnia wsparcia w jakiejkolwiek dziedzinie życia. A Maria tego wsparcia właśnie potrzebowała jak mało kto. Z przyjemnością czytałam o jej obowiązkach zawodowych, jak z sercem i zaangażowaniem opiekowała się pacjentami domu opieki. To także wskazywało na jej niezmącone, czyste intencje wobec całego świata. Maria to typ kobiety, która pomoże każdemu, poświęci nawet swój czas i zdrowie, a jej czyny są naturalne i pełne wzniosłych intencji.
Wszystkim miłośnikom dobrej literatury obyczajowej z czystym sumieniem polecam tę książkę. To pierwsza część historii Marii i Aleksandry, osobiście mam wielką nadzieję, że niebawem pojawi się kolejna. Autorka pisze po prostu pięknie, trafia do naszego serca ale też zmusza do przemyśleń. Dodatkowo, zamieszcza tu także treści, które wskazują na jej duży research przy pisaniu. Nie chcę Wam zdradzać za wiele, naprawdę warto samemu się przekonać i z pewnością będziecie zaskoczeni w jakim kierunku podążyła fabuła. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nie czyta smutnych książek, ja jednak bardzo takie lektury doceniam. Realne, rzeczywiste, z problemami zarówno głównych bohaterów jak i pobocznych, które mogą przytrafić się nam lub komuś nam bliskiemu. Bo ta książka nie jest smutna, jest po prostu życiowa.