Zwraca się na przykład człowiek do człowieka z zapytaniem: "czym cie ojciec zrobił?". Trzeba odpowiedzieć: "człowiekiem".
Spotyka się dwóch ludzi i jeden pyta drugiego: "Ty, człowiek jesteś?". Poprawna odpowiedź winna brzmieć: "Spytaj się ludzi". "Jakich ludzi, co za ludzi?". Na to indagowany używa ksywki, czyli przezwiska, przy czym nie może wymienić ani imienia, ani nazwiska... dopiero wtedy jest traktowany przez ludzi jako swój, to znaczy, że albo wyszedł z więzienia, albo się wśród byłych więźniów obraca, czyli jest człowiekiem i akceptuje wszystko, co ludzkie..."
Na okładce książki Janusza Rolickiego ("Kochana mamo, wyrób mi alibi", Czytelnik 1974) czytamy, iż Rolicki na temat gitowców pierwszy mówił w telewizji i pisał w prasie. Wcześniej ukazał się reportaż Zdzisława Kowalczyka jako pierwszy w prasie polskiej traktujący problem tzw. gitowców, inaczej nazywanych po prostu "ludźmi". Po tym reportażu posypały się liczne artykuły, m.in. Janusza Rolickiego pt. "Git - narkomani" ("Student" - 1975).
"To przecież nieprawda, że Rolicki pierwszy zaczął pisać o gitowcach. Pierwszy zrobił to, w "Literaturze", Zdzisław Kowalczyk. Do tego, co odkrył Kowalczyk, dodał Rolicki ów dziwny ożenek gitowców z narkomanami". ("Literatura" - 1975).