Genialna powieść z gatunku płaszcza i szpady!
Wspaniała wartka akacja, wciągająca fabuła, miłość i śmierć, intrygi i porwania, więzienia i ucieczki, Cyganie i szlachta, stary Paryż i dawna Francja, tajemnicze zaułki, skomplikowane intrygi, wszystko to sprawia, że od powieści po prostu trudno się oderwać. No i oczywiście tytułowa, nieomal mityczna, a jednak autentyczna postać znakomitego francuskiego filozofa, pisarza, ale też awanturnika i szermierza Cyrana de Bergerac, żyjącego w latach 1619-1655.
Fragment: O późnym wieczorze jednego z dni październikowych tysiąc sześćsetpiędzięsiąt pierwszego roku, z bramy zamku Fougerolles, w prowincji Perigord, wymknął się jeździec i pocwałował drogą, biegnącą wzdłuż rzeki Dordogne. Ostry wiatr zacinał go jak biczem po twarzy, podróżny wszakże nic sobie z tego nie czynił. Wytrzymywał odważnie natarcia burzy i krzepko a prosto usadowiony w siodle, przedzierał się naprzód, jak błędny rycerz, unieruchomiony w swej zbroi. Niejeden, widząc go o tej porze i w taką niepogodę, na drodze prawie nieuczęszczanej, pomyślałby, że to zbieg jakiś i hultaj, na cudzy worek dybiący. W rzeczywistości jednak człowiek ten ani ukrywał się przed nikim, ani też na niczyją krzywdę nie czyhał.
Wspaniała wartka akacja, wciągająca fabuła, miłość i śmierć, intrygi i porwania, więzienia i ucieczki, Cyganie i szlachta, stary Paryż i dawna Francja, tajemnicze zaułki, skomplikowane intrygi, wszystko to sprawia, że od powieści po prostu trudno się oderwać. No i oczywiście tytułowa, nieomal mityczna, a jednak autentyczna postać znakomitego francuskiego filozofa, pisarza, ale też awanturnika i szermierza Cyrana de Bergerac, żyjącego w latach 1619-1655.
Fragment: O późnym wieczorze jednego z dni październikowych tysiąc sześćsetpiędzięsiąt pierwszego roku, z bramy zamku Fougerolles, w prowincji Perigord, wymknął się jeździec i pocwałował drogą, biegnącą wzdłuż rzeki Dordogne. Ostry wiatr zacinał go jak biczem po twarzy, podróżny wszakże nic sobie z tego nie czynił. Wytrzymywał odważnie natarcia burzy i krzepko a prosto usadowiony w siodle, przedzierał się naprzód, jak błędny rycerz, unieruchomiony w swej zbroi. Niejeden, widząc go o tej porze i w taką niepogodę, na drodze prawie nieuczęszczanej, pomyślałby, że to zbieg jakiś i hultaj, na cudzy worek dybiący. W rzeczywistości jednak człowiek ten ani ukrywał się przed nikim, ani też na niczyją krzywdę nie czyhał.