Nie ma finansów w publicznym domu dziecka...
A tyle marzeń do spełnienia...
Zbliża się grudzień, miesiąc przemiany,
Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia.
Dwanaścioro wychowanków, tych mniejszych i tych dużych,
marzy o rzeczach malutkich, marzy o podróży.
Opiekunowie dzień i noc się starają, rzeczy na jarmark: malują, szydełkują, dziergają.
Nikt nie spodziewa się, że w małym okienku zamiast czekoladki zobaczą miłość większą od miłości ojca i matki.
Tak bardzo boli serce, kiedy patrzy się na bezbronne istoty, pozbawione rodzin. Chciałoby się wwiercic w ich myśli i ogrzać je ciepłem domowego ogniska. Przekazać dobro, miłość i prezenty na Święta. Chociaż raz do roku, by te twarze naznaczył uśmiech. By poczuły, że ktoś o nie dba, że są kochane.
Kalendarz adwentowy. Kupujecie swoim dzieciom, wnukom? Ja nabywam go co roku, bo taka już nasza tradycja. Takie małe pudełeczko, a daje wielką radość na 24 dni.
Dzieci z Domu Dziecka przy ul. Zimowej marzą o takim kalendarzu adwentowym z czekoladkami. Jedna z opiekunek, pani Klaudia, postanawia spełnić to pragnienie, by zwłaszcza młodsze dzieci ogarnęła radość. Dyrektorce Domu brakuje finansów, a w obliczu zbliżających się Świąt Bożego Narodowej, pragnie obdarzyć wychowanków prezentami. Postanawia zatem zorganizować jarmark, by zdobyć środki finansowe. Ktoś jednak ich wyręcza i zabawia się w Świętego Mikołaja. Obdarowuje prezentami. Nie są to jednak zwykłe prezenty, a wymarzone, wyczekane, spersonalizowane. Magia Świąt zadziałała od 1 grudnia, gdzie nikt się tego nie spodziewał.
Pełna ciepła i świątecznego czaru powieść o marzeniach, miłości oraz empatii. O trudach prób sklejania pokruszonego życia, o tym, co mamy w sobie, a czego nie widać na zewnątrz. Piękna, poruszająca, magiczna. Polecam.