Imię to przecież tylko hasło, znak wywoławczy. Więc powiedzmy - kajtek. Powiedzmy - Stefan. Ale wokół nich inni: jak w ciepłe popołudnie na ruchliwej ulicy taksują się - jakby z pomieszanych przedziwnie talii kart - twarze,gesty,słowa. I w tym tłumie każdy jest i nie jest sam. Jak to w życiu albo w książce, jak na ulicy. Więc Kajtek, Stefan. Więc ja...
"- Kiedy się spotkamy?
- Spotkamy...? - Rafał nie umiał ukryć zdziwienia.
- Nie masz na to ochoty?
- Nie bardzo - przyznał szczerze.
- O... szczery jesteś! A można wiedzieć, dlaczego?
- No bo... Bo po co? Ty jesteś dziewczyną wykształconą, a ja chłopak z warsztatu. O czym będziemy gadać?
Nie wypili i połowy butelki. Ale to wystarczyło, żeby Kajtek stał się swobodniejszy. Pochlebiało mu, że Monika, całkiem niebrzydka i zgrabna dziewczyna, zwróciła na niego uwagę. Ale nie chciał dwuznacznej sytuacji. Hanka wystarczała mu w zupełności i nie miał zamiaru porównywać walorów obu dziewcząt. Ale na aż taką szczerość wobec Moniki jakoś nie mógł się zdobyć."