Dzień Śmiechały to prawie nasz prima aprilis. Każdy każdemu robi psikusy wszelkiego rodzaju, nawet maczugą można dostać w głowę lub wpaść w jakiś dół wykopany przez tego, co akurat podgląda wszystko zza krzaków. Każdy ma śmiech z każdego i co najważniejsze, nikt się na nikogo nie obraża ani nie wadzi. W tym dniu wszystko się wybacza. Lecz najgorsze jest to, że co roku wpada się w ten same pułapki i co roku człek zapomina, że to już... było, że miał uważać, że gapa znowu dał się wykiwać. Ale... co tam - za rok znowu zapomni i znowu zrobi to samo. Ale, co najważniejsze, o humory tu chodzi. Pojawia się nawet Dziad Borowy, który za dnia staje się groźnym ryczącym niedźwiedziem, a w nocy chrapie na potęgę, bo to chłop z krwi, kości i postury. Ale Dziad zjawia się nie dla śmiechu. Ktoś wycina las i Dziad musi wyłapać intruza..