Tak… To pierwsza książka autorki, którą przeczytałam. W dzieciństwie niejednokrotnie byłam świadkiem zachwytów moich ciotek nad powieściami Rodziewiczówny. Nie uległam tym zachwytom: wolałam czytać to, co moi rówieśnicy. W ogólniaku miałam polonistkę, która o twórczości Rodziewiczówny mówiła z nieukrywaną pogardą, że jest to twórczość przeznaczona dla panien niegrzeszących inteligencją. No. Pozycje Rodziewiczówny nigdy nie pojawiły się na moich listach książek do przeczytania. Niedawno na którymś z forów internetowych przeczytałam, że „Kądziel” powinna być lekturą obowiązkową w szkołach, gdyż jak żadna inna uczy, czym jest patriotyzm. Przeczytałam. I żałuję trochę, że dopiero teraz.
Galeria różnorodnych kobiet przedstawionych z dużą sympatią, niezależność i odpowiedzialność, codzienny patriotyzm, tradycja, ukochanie przyrody, religia. I feminizm. Bardzo mądry i dojrzały. A wszystkie te wartości umiejętnie wplecione w opowiedzianą lekko, z dużą dozą dowcipu, historię Taidy, kobiety, która życiową mądrość posiadała chyba od zawsze: w naturalny sposób wiedziała, co w życiu najważniejsze. Wyszła za mąż jako osiemnastolatka, w wieku dwudziestu dwóch lat została wdową z dwójką dzieci, sporym majątkiem na Kresach i mnóstwem długów. Jak pisze autorka: „(…) Była to kobieta, którą bieda i praca wychowała, bieda i praca nauczyła, bieda i praca towarzyszyła wiodąc przez życie. W tej kompanii stwardniało jej serce, wyrobił się despotyczny charakter - nawet zgrubiały rysy, głos, wyrażenia. Była bezwzględna dla słabości, wymagająca cnoty jako obowiązku, pracy jako jedynej dźwigni i celu życia, pogardzająca próżniakiem jak przestępcą, prawiąca prawdę ostrą twardo, bez żadnych ogródek! (…) Ja wiem, że jest ciężko, źle, nieznośnie! Ale jak mi kto będzie bezustannie przypominał, to mnie cała moc odpadnie i robić nic nie zechcę! Człowiek dwa razy nie żyje ani doli sobie nie wybiera. Jaka mu wypadła, musi ją odbyć. Na tamtym świecie będzie ład, a tutaj nigdy!”
Codzienne zmaganie się z rzeczywistością, miłość, śmierć, dążenia kobiet żyjących w czasach, kiedy od kobiety oczekiwano tylko zamążpójścia. I choć to powieść moralizatorska, to zupełnie mi to nie przeszkadzało. Polecam, choćby jako inne, od szeroko promowanego dziś, spojrzenie na szczęśliwą kobiecość.