Drugi tom serii zaczyna się dokładnie w momencie zakończenia pierwszego. Julka przyjeżdża do domu na przerwę między trymestrami nauki w szkole magii, dowiaduje się od matki, dlaczego ta nigdy z nią na temat magii nie rozmawiała i co właściwie stało się z jej ojcem. Potem wraca do szkoły, w której zaczyna się nauka magii zwierząt, a czwórka wzmiankowanych już w tomie pierwszym tajemniczych postaci (należy się domyślać, że wielkich magów, mistrzów czy coś w tym rodzaju) stwierdza, że istnieje jakieś zagrożenie i należy się go spodziewać w szkole.
Sama magia zwierząt przemawia do mnie bardziej niż ta poprzednia, roślin, szczególnie, że w ramach zajęć uczniowie leczą leśne zwierzęta, co bardzo mi się podoba. Historia Julki i jej przyjaciół toczy się leniwie, pojawia się wątek uczuciowy, ale bardzo delikatnie zaznaczony, trafiają do Julki tajemnicze teksty o czarownicy Barbarze, oczywiście nikt nie ma pojęcia jakim cudem, a poza tym okazuje się, że dziewczyna ma dziwne ataki jakby choroby, która powoduje słabość, potworny ból głowy i sprowadza złe sny.
Całość jest napisana dość sztywno, nie ma tu polotu, rozmachu, wydarzenia się po prostu tak jakoś sobie się toczą, autorka ma problem ze zbudowaniem napięcia, no i cała akcja dotycząca dziwnych stanów Julki jest po prostu marna.
W pierwszym tomie dowiadujemy się, że dziewczyna ma wyjątkowo silną moc, przez co budzi zainteresowanie (wygląda na to, że niezdrowe) jakichś zagranicznych magów, szkołę odwiedza mag z Rosji ze swoim adeptem, a ów adept porywa Julkę i (prawdopodobnie na polecenie maga) usiłuje z niej wyciągnąć informację na temat jej mocy. O ile w przypadku słabego adepta, który dodatkowo miał chyba problemy językowe, pytanie "powiedz skąd masz moc?" jestem w stanie zrozumieć, o tyle w tomie drugim, gdy okazuje się, że dziwne sny, w których słyszała głosy: "poowiedz", "pooowiedz" są próbą wniknięcia do jej umysłu - kompletnie się załamałam. Podobno próbę podjął jakiś absolutnie super mag, który ma ogromną moc, tyle że stosuje ją fanaberyjnie i może zagrażać (nie wiadomo czemu). I co, ten super mag włamując się do umysłu nastolatki jęczy, że ona ma mu powiedzieć o swojej mocy? Niby co ma powiedzieć? Ma tę moc. Jest ona duża. Uczy się z niej korzystać i nad nią panować. To chciał wiedzieć? Czy może skąd ją ma? No raczej nie kupiła na targu, tylko z taka się urodziła, co chyba dla super maga powinno być oczywiste? Nie wiem, co autorka chciała osiągnąć, stan zagrożenia? Napięcie? Raczej jej nie wyszło.
Przeczytam trzeci tom, bo ciekawa jestem, co wymyśli, żeby wyjaśnić to, co usiłowała napisać, a poza tym dzięki temu cykl będzie miał przynajmniej jedną ocenę. :P