O ile w mowie konkretnej język ustępuje miejsca tematyzowanemu przedmiotowi, tak że w rezultacie w ogóle go nie dostrzegamy, o ile znaczące znika tu całkowicie za znaczonym, to doświadczenie w pracy z językiem będące udziałem psychoanalityka jest zgoła odwrotne. Język ma być tu widoczny w całej pełni swojej materialności, i to tak, by nie koncentrować się na materiale powszednim, którego ze względu na jego codzienność wcale już nie szanujemy. O wiele ważniejsze jest, by wsłuchać się w to, co całkowicie marginalne, że tak powiem - w okruchy mowy, w produkty jej rozpadu, w jej materialną przedmiotowość, skądinąd zgubną dla wyobrażeń o jej spirytuzalizmie.