Para oczekuje swojego pierwszego dziecka. Ale ono się nie pojawia. Mija czas, zaczynają się coraz bardziej martwić. Świat coraz bardziej szarzeje, znikają nadzieja (zieleń) i inne pozytywne emocje. Gdy już czujemy ten wszech ogarniający smutek... Kobieta i Mężczyzna wreszcie odkrywają prawdę. Ich Dziecko urodziło się już, dzięki innym rodzicom. Aby je odnaleźć skierowali swe kroki do Domu Dziecka. Czekał tu na nich dwuletni synek, ale nie do końca tego się spodziewali... Dziecko miało kolce. Wyglądało jak jeż. Kobieta i Mężczyzna pomyśleli, ze to jakaś pomyłka. Gdzie dziecko?
Po namowie by patrzeć sercem, zabrali chłopca do swojego domu.
Powoli, małymi kroczkami w domu zaczęły pojawiać się kolory. Chłopiec z czasem zaczął gubić igły i otwierał swe serce na miłość.
Zawsze, gdy czytam tą książkę (a robię to co jakiś czas) wyciska mi łzy. Sama historia jest bardzo emocjonalna - Rodzice starający się o dziecko, Synek, który nie jest idealny... Rodzina, która musi nauczyć się miłości. Odrzucić ocenianie, przełknąć własne marzenia i oczekiwania... Kochać.
Ja jestem jak ten Jeż. Jestem nastroszona i nie pozwalam do siebie podejść. Jestem nieufna i trudno mnie oswoić. Ale tym, którzy są cierpliwi oferuje serce.