Jak mówią amerykańscy dowódcy, nasz kraj może stać się „center of gravity”, czyli centrum wysiłku, z jednej strony dla NATO, z drugiej dla Rosji. Rosja ma świadomość tego, że jej wojska będą musiały iść przez Polskę w marszu na zachód. Wie też, że jako Państwo suwerenne będziemy się bronić zawsze, niezależnie od tego, czy NATO nam pomoże, czy nie. To zaś oznacza, że Rosjanie będą tu bezwzględnie niszczyć i palić wszystko, co stanie im na drodze. Sojusz musi sobie uzmysłowić, że Polska jest Państwem niezwykle istotnym ze strategicznego punktu widzenia i obszarem zasadniczego zainteresowania, który winien być należycie zabezpieczony przed potencjalną agresją Rosji. Kilka dodatkowych amerykańskich batalionów w Europie nie będzie straszakiem dla Putina. Takimi działaniami budujemy tylko wiarę Polaków i innych narodów Europy Środkowo-Wschodniej w to, że Amerykanie w razie czego udzielą nam pomocy. Jeżeli jednak dojdzie do jakiegokolwiek konfliktu w Azji, to amerykańskie wojska będą potrzebne tam, a nie tutaj, w Europie. Trump o tym wie. I Putin również.