Ta książka to moje nowe odkrycie. Jestem już kilka dni po lekturze, a nadal mi ona siedzi w głowie. Nie mogę wyjść z podziwu dla autora oraz z szoku wywołanego zachowaniem głównego bohatera tej książki.
Czuję ją. Moją ofiarę. To przychodzi nagle. To poczucie, że muszę zabić. Nie wybieram byle kogo. Szanuję kobiety, które wykonują najstarszy zawód świata. I dlatego zasłużyły one na śmierć z mojej ręki. Podjeżdżam, wybieram jedną z nich i zachęcam do krótkiej wycieczki ze mną. Zabawiam się z nią. A później, kiedy jest zrelaksowana, kiedy traci na chwilę chociaż czujność ja zaczynam swoją prawdziwą i właściwą zabawę. Wystarczy pończocha czy pasek od biustonosza… Uwielbiam patrzeć na nie, kiedy uchodzi z nich powoli życie… A co potem? Wracam do domu, zasiadam w fotelu i spędzam wieczór z ukochaną kobietą.
To właśnie te zdania idealnie opisują i oddają treść tej przerażającej książki. Okładka jest niepozorna, rzucony od niechcenia albo zgubiony but, w tle mroczny las. Z początku wydawało mi się, że będzie to kolejny zwyczajny kryminał, jakich już sporo miałam okazję przeczytać. A jednak okazało się inaczej… Z każdą przeczytaną stroną miałam coraz większy mętlik w głowie, aż w końcu cichutko powiedziałam do siebie: “To niemożliwe, żeby ten człowiek żył naprawdę!”. Wpisałam jego imię i nazwisko w Google i… okazało się, że świat jest jeszcze bardziej przerażający niż myślałam! Jack Unterweger. Z jednej strony pisarz i zwyczajny człowiek, a z drugiej morderca. Za jedną z pierwszych swoich zbrodni trafił do więzienia i spędził tam 15 lat. I to był początek jego świetności (przynajmniej na chwilę). Przebywając w celi napisał kilka sztuk teatralnych, a także książkę, w której opisywał w większości swoje odczucia podczas procesu i przebywania w niewoli. Potrafił wszystkich przekonać, że zmienił się podczas odsiadki, że jest zupełnie innym człowiekiem. Wyszedł na wolność… I znów wrócił do tego, co najlepiej mu wychodziło.
Nie sądziłam, że ta książka wzbudzi we mnie aż tak skrajne emocje. Jack Unterweger był mordercą, ale z drugiej strony również wielce zagubionym człowiekiem. Nie bronię go w żadnym aspekcie, lecz muszę przyznać się do tego, że w pewnym momencie zwyczajnie mu współczułam. Do samego końca lektury gdzieś z tyłu głowy tliła mi się nadzieja, że może ta historia zakończy się w jakiś sposób dobrze. Jednak, niestety, jak zwykle życie i tym razem zaskoczyło. Ta lektura jest mrożącą krew w żyłach opowieścią o człowieku, który się zatracił w swojej psychice i tym, co jest dobre a co złe. To historia mężczyzny, który potrafił wzbudzić w każdym litość i odczucie, że jest on niezwykle dobry. Jack Unterweger miał w sobie niezwykle silny magnetyzm, który powodował, że ciężko było mu się oprzeć. I w pewien sposób to go właśnie zgubiło i doprowadziło do makabrycznego końca. Osobiście po tej jednej książce zostałam fanką Maxa Czornyja, uwielbiam jego sposób snucia opowieści i już zabrałam się za lekturę jego kolejnego tytułu, jakim jest “Grzech”.