Jeden zakręt

"Bez słów się zrozumieliśmy, ale ja wiedziałam, że nie jesteśmy sami w walce ze swoimi demonami."

Wrogowie na torze, kochankowie za dnia. Znajomość Veroniki i Masona zaczęła się od zwykłego przypadku. Łączącym ich mianownikiem na pewno są wyścigi motocross. Chłopak nawet nie zdaje sobie sprawy, że jego największy wróg na torze - Ghost - namiesza w jego życiu bardziej niż mogłoby się wydawać.
"Jeden zakręt" pochłonęłam w zaledwie kilka godzin. To książka, obok której ciężko przejść obojętnie. Już od pierwszych stron czułam, że ta historia będzie wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Nie przypominam sobie, bym czytała coś podobnego, co było miłym zaskoczeniem, jeżeli chodzi o dzisiejszy rynek czytelniczy.
Autorka podejmuje temat żałoby. Widzimy, jak główna bohaterka walczy ze stratą ojca, a jednocześnie chce być blisko niego właśnie poprzez motocross. Myślę, że Veronica jest tutaj taką postacią, której emocje udzielają się również czytelnikowi. Mason natomiast jest przykładem typowego bad boy'a. Choć jego motywy nie zawsze są nam do końca znane, to i tak przez cały czas chodzi mu jedynie o bezpieczeństwo dziewczyny.
Akcja rozwija się w swoim tempie. Obserwujemy stopniowo kiełkujące uczucie pomiędzy naszymi bohaterami. Pojawia się nie tylko miłość, ale również przyjaźń, zaufanie, namiętność.
Dodatkowym atutem dla mnie był zabieg użycia przez autorkę nawiązań do twórczości Penelope Douglas, której książki uwielbiam oraz do Harry'ego Pottera, który niez...