Miał wrażenie, że chodnik ucieka mu spod nóg jak zapadnia. Zamachał nogami w próżni. Oślepil go purpurowy błysk. Grzmot przetaczał się w nieskończoność. Niepokojące było to uczucie zawieszenia w środku niczego. Czuł się jak Alicja opadająca w króliczej norze. Tylko że nie miał jasnego odczucia tego, co się dzieje. Potem coś twardego trzasneło o podeszwy. Mało nie upadł. Wstrząs - jakby skoczył z wysoka. Zatoczył się i uderzył o coś nogą. Jęknął. (...)