Zdumiewająca korupcyjna propozycja znanego producenta filmowego była doskonałym pretekstem do rozpętania wojny o znacznie poważniejszą stawkę niż żądana łapówka. Dziś lepiej, bo z dystansu, widać, że osią wydarzeń była nie tyle afera Rywina, ile próba nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji - wielka nadzieja i przekleństwo polskich mediów elektronicznych. Od początku zamieniła się ona w bezwzględną walkę o media, o ich kształt, polityczną pozycją i siłę, a szerzej - o kształt polskiego systemu politycznego. Dziś, po dwóch latach wielkiej wojny, system ten nazwać można demokracją medialną.