Lekki i zabawny esej w którym Pennac - autor popularnych powieści detektywistycznych i książek dla dzieci - zastanawia się kto zabił w młodych ludziach niewymuszoną przyjemność czytania, bezinteresowne poświęcanie czasu na lekturę. Sobie tylko znanymi sposobami rodzice, pedagodzy i wszelcy inni dogmatycy czytania sprawiają, że dzieci tracą radość z książki i zawartych w niej historii. Wszyscy pamiętamy sielankowe obrazki z wczesnego dzieciństwa, kiedy to rodzice na dobranoc opowiadają dzieciom bajki, czytają historie, a potem niepostrzeżenie pojawia się smutny widok popędzanego przez rodziców i nauczycieli nastolatka, który zasypia nad książką. Jak to się dzieje? - pyta Pennac. I zaraz daje receptę: czytać wspólnie, zupełnie niczego nie wymagając w zamian, nie niszczyć bezinteresowności - oto jedyny sposób. Ustanawia też oficjalnie niezniszczalne prawa czytelnika: prawo do nieczytania, przeskakiwania stron, niekończenia, ponownego czytania, czytania byle czego, prawo do bovaryzmu (mitomanii), do czytania byle gdzie, na wyrywki, na głos i do zamilknięcia - niekomentowania książki. Narrację wzbogaca sprawne wplatanie dużych fragmentów z klasycznych dzieł literackich; pojawiają się cytaty z Manna, Rousseau, Flauberta, Suskinda i Marqueza. Okazuje się, że nie ma nic bardziej szkodzącego czytaniu jak nakładanie na kogoś powinności czytania i mądrego wypowiadania się o literaturze. Pennac potrafi - jako wieloletni wykładowca literatury w jednym z paryskich liceów - opowiadać o jej nieskończonym bogactwie w przystępny i bezpretensjonalny sposób, a jego siła tkwi w tym, że stara się przemawiać nie słowami, lecz obrazami - i tu pozostaje pisarzem. Naprawdę wartko napisany, błyskotliwy, piękny literacko i wesoły esej o czytaniu, który od razu pobudza do lektury i odczuwania radości z faktu istnienia książki.