Książka napisana lekkim piórem i zawiera wiele ciekawych historii, ale wg mnie jej poziom metrtoryczny pozostawia sobie wiele do życzenia. Sam autor przyznał, że pracował nad nią kilka miesięcy. To za mało, by poznać od wewnątrz bohaterów różnych środowisk kibicowskich i ogólnie okołopiłkarskich. A już nadmuchany rozdział o kibicach angielskich, szczególnie Headhunters, to chyba napisał na podstawie artykułów z The Sun i prasy lat 80-tych na Wyspach. Historia pokazała (patrz tragedia na Hillsborough), że to policja nie potrafiła albo wręcz nie chciała zająć się problemem i sama często prowokowała nieszczęście. Nie zrozumcie mnie źle, nie twierdzę, że chuligani angielscy byli niewiniątkami, ale nadal są oceniani przez skrajnie nieobiektywne relacje czy nawet komercyjne filmy. Poza tym śmieszy mnie naiwność dziennikarza. O, przyjechał sobie pierwszy raz w życiu do Serbii i myśli, że były weteran armii krajowej (i stadionowej Crvenej) zwierzy się Yankesowi i będzie mówił "prawdę i tylko prawdę"?