"Los człowieka ma wiele twarzy. Niezliczone są jego wcielenia. Żadne nie jest niemożliwe - nawet takie jak to. Choć może ty pomyślisz inaczej"
Można powiedzieć, że książkę tę nabyłam przez zupełny przypadek. Gdzieś, kiedyś, ktoś na zaimprowizowanym stoisku w plenerze, sprzedawał stare książki. Kupiłam wtedy za bezcen kilka "staroci", między innymi właśnie "Inkarnację" Leonarda Zagórskiego. Ponieważ książka nie posiadała obwoluty, ale zainteresował mnie tytuł, zadałam na jej temat panu sprzedającemu kilka pytań.
Z jego objaśnień, jak się potem okazało, mylnie, wysnułam wniosek, że to książka mniej więcej o tym, że w jakichś dziwnych i tajemniczych okolicznościach, znika statek. Więc wyobraziłam sobie, że to coś w podobie Trójkąta Bermudzkiego, czy coś koło tego, no i w dodatku ten tytuł..
Dopiero po czasie, w domu kiedy wyszperałam informacje o tej książce w necie i zobaczyłam obwolutę, w dodatku dotarło do mnie, że wyszło to spod skrzydeł wydawnictwa MON, stwierdziłam, że srodze się pomyliłam i że to jakaś książka wojenna, a ja takich raczej nie czytuję, a jak już to bardzo sporadycznie. Jednak, mimo wszystko postanowiłam dać jej szansę, a nuż mi się spodoba tak jak np. "Król szczurów" ?
Powiem tak, książka jest R E W E L A C Y J N A. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że do niej może się odnosić słynne powiedzenie, że "cudze chwalicie, a swojego nie znacie". Autor naprawdę się postarał. Miejscami książka "wygląda" jak reportaż, taka...