Zbiór reportaży poświęcony losom niemieckich rodzin, miejscowości po zakończeniu II Wojny Światowej.
Autor podjął się niewygodnego zadania, jakim jest zebranie informacji o tym, co działo się po zakończeniu konfliktu zbrojnego. O tym, co następowało, możemy się dowiedzieć z książek historycznych i podręczników. Autor natomiast opisuje historię zwykłych ludzi, tych, których jednocześnie wojna najmniej dotyczy, bo po prostu chcieliby żyć spokojnie, oraz najbardziej poszkodowanych.
Nie należy ukrywać, że to cywile najwięcej tracą podczas wojny i po jej zakończeniu, bo to zwycięzcy rozkładają karty. Mogą zabrać wszystko, cały dobytek, rodzinę, a nawet życie. O tym są te reportaże, o zwykłych ludziach. Bo kto z nas, zwykłych ludzi, zastanawia się na co dzień czy jest w 100% Polakiem, czy nie jest w jednej setnej Bułgarem, czy jego ukochany pochodzi z miasta czystego narodowo, a narzeczony siostry nie ma w korzeniach osób niewygodnych politycznie? Nikt...
Książka jest, krótka. Czyta się ją szybko dzięki lekkiemu stylowi autora, choć waga poruszanych tematów jest ciężka.
Pozycja naprawdę warta polecenia.
Należy jednak pamiętać, że każda strona konfliktu miała swoje zdanie, nie możemy oceniać, które było bardziej właściwe, a które mniej. Ich matki miały takie same prawo mieć swoje poglądy, co nasi ojcowie. Dlatego dyskusje, kto jest bardziej poszkodowany, a kto się bardziej wzbogacił na wyzysku są bardzo nie na miejscu. Nie ma ludzi świętych, nie ma świętych narodów, nikt nie ma całej racji, tak jak nikt się w całości nie myli. Warto pamiętać, że w każdym konflikcie zbrojnym cierpią OBIE strony, a cierpienie - jako uczucie subiektywne - nie może być mierzalne i porównywalne.