Hylaty Joli Jareckiej - pierwsza powieść o Bieszczadach, proza prosta w swej formie, ale tętniącą emocjami, czyta się jednym tchem... Zielona granica na pograniczu polsko-ukraińsko-słowackim staje się równocześnie granicą wytrzymałości i człowieczeństwa. Przyroda Bieszczadów wcale nie jest przyjazna, a ziemia ta naznaczona cierpieniem, gdzie nowe stoi na popiele starego, zdaje się być przeklęta. Hala z czwórką dzieci ucieka z trawionej wojną Czeczenii. Wytrzymuje wiele, nawet jazdę wśród odpadów na przyczepie śmieciarki i gwałt na jednym z punktów przerzutowych. Bieszczady mają być dla niej przystankiem w drodze do lepszego życia, gdzieś tam daleko na zachodzie Europy. Jest zdana na innych, takich jak przemytnik Stefan, który mieszka z żoną Hanką w małej wsi w Bieszczadach. Nie jest zły, ale nie potrafi też być dobry, jakby ciążyło nad nim fatum. Jest jeszcze pogranicznik Jurek, znudzony życiem, rozgoryczony nieudanym małżeństwem, szukający pocieszenia w romansach z koleżankami z pracy. To on odegra kluczową rolę w życiu Hali... Od ponad czterdziestu lat pasjonuję się historią Bieszczadów, która urwała się wraz z powojennymi wysiedleniami. Nie zauważałem, że historia "dzieje się" tu cały czas. Boleśnie uświadomiła mi to przejmująca powieść Joli Jareckiej Hylaty, o losach Kamisy Dżamaldinow, która dotarła z Czeczenii aż tu, by przekraczając nielegalnie ostatnią granicę stracić trójkę dzieci. Czyta się jednym tchem! Stanisław Kryciński