„Hitra” to czwarty tom serii (ale piąty w uniwersum) z detektywami Mią Krüger i Holgerem Munchem norweskiego autora Samuela Bjørka, ale bez problemu można czytać ją jako powieść całkowicie osobną. A historia przenosi nas na tytułową wysepkę Hitrę, gdzie właśnie doszło do zbrodni po raz drugi - trzy lata temu zaginął tam chłopczyk, teraz zamordowano nastolatkę. Dwójka śledczych wraz z lokalną policją ma szybko zająć się tą sprawą, w sumie jak najszybciej, bo zaraz wyspa przeżyje najazd dziennikarzy z okazji ślubu w rodzinie okolicznych milionerów. Historię poznajemy z kilku punktów widzenia, nie tylko śledczych, ale i zwykłych mieszkańców, którzy zapewniają nam solidny przekrój społeczności - od 11letniej dziewczynki po dosyć wiekową panią. I tak przyglądamy się tym życiom, pozornie całkowicie normalnym, a jednak każda z postaci walczy z jakimiś problemami. W tej normalności życia jest jakiś urok, coś nam bardzo bliskiego, coś co sprawia, że kibicujemy postaciom i wypatrujemy jak potoczą się ich losy. Oczywiście nie brakuje to też miejsca na śledztwo, które prowadzone jest tempem przyjemnie spokojnym, choć to wcale nie znaczy, że nie zajmuje - bo wciąga naprawdę mocno! To śledztwo solidne, skupione na przepytywaniu świadków i segregacji, wyszukiwaniu kolejnych dowodów, a my z uwagą śledzimy jego przebieg raz po raz tworząc nowe hipotezy rozwiązania. Przyznam, że nie spodziewałam się aż tak mocno klimatycznej historii, a okazało się, że przyniosła mi dokładnie to, co lubię - dbałość o styl, świetne, bardzo ciekawe, ale normalne postacie i solidną kryminalną zagadkę. Polecam fanom małomiasteczkowych kryminałów!