Komiks, który jest wspomnieniem marki, przypomnieniem historii zakładu, to dla mnie coś nowego. Jednocześnie widzę, że to duże wyzwanie dla scenarzysty, bo tu właściwie nie ma żadnego bohatera, nie ma też akcji, ani fabuły. A szkoda, bo wychodzi antykomiks - rzecz bardzo statyczna. Jedynym bohaterem (i w dodatku od razu drugoplanowym, bo niewidocznym, pozostającym gdzieś w tle) jest bowiem fabryka: Zakłady Radiowe "Diora" z Dzierżoniowa. Wygląda to trochę jak jakiś folder - nostalgiczna reklama, ale przypominająca tylko coś, co było, a co już nie istnieje. Podzwonne, jakiś rocznicowy nekrolog. To bardzo dobrze, że komiks przypomina firmę i jego wyroby - kiedyś kultowe i naprawdę dobre jakościowo, dziś powoli zapominane. Cieszę się bardzo, że powstał, bo trafi może do młodych, którzy nie spotkali się nigdy ani z marką, ani z wyrobami oznaczonymi symbolem "Diora". Ale przyjąłbym jeszcze chętniej jakieś solidniejsze opracowanie historii tego zakładu - dla dorosłych. A mimo swej uproszczonej formy okazuje się, że nawet z komiksu można się dowiedzieć sporo o zakładzie i jego historii, nawet, gdy się mieszkało w jego okolicy.