"Ktoś mógłby powiedzieć: no dobrze, ale cóż nas to obchodzi? Portrety rodzinne, galeria portretów, rzeczywistość, która należała do swojego czasu, epoki, na którą możemy spojrzeć historycznie. A przecież artysta nie odtwarza tej rzeczywistości, nie fotografuje jej, artysta tworzy aurę, która przekształca cały ten zbiór portretów w pewną nierzeczywistość - to znaczy w pewną poezję, literaturę, w pewien mit, jeśli byśmy tak to chcieli określić. [...] To jest fragment jakiegoś wielkiego świata, który Rodakowski po swojemu tworzył; nie portretował, tylko tworzył. Gdybym go porównywał z tego rodzaju światami, io porównałbym go - ja wiem - z galerią Buddenbrooków, z galerią postaci Prousta. Mieczysław Porębski