John Constantine – ulubiony antybohater ze świata DC. Przebiegły mag uzależniony od tytoniu i alkoholu. Mam słabość do postaci, które charakteryzują się tajemniczą aurą i postępują według własnego mniemania. Szalenie krótki komiks (liczący dwadzieścia cztery strony), za to wyciągający esencję z przygód ulicznego maga. Zaczyna się od wspomnień, gdy Constantine wybiera się do tytułowego miasta spacerując po ruinach, gdzie niegdyś stał klub Casanova. Doświadczył tam przykrych wydarzeń, bo razem ze znajomymi odkrył demony krążące w głowie małej dziewczynki, która przeżyła koszmar na terytorium posiadłości w Newcastle.
Łatwo zdradzić przebieg scenariusza, ale historia jeży się od czarnych praktyk, gdzie obrzydliwe cielska są wcieleniem zła, małe dziecko doznaje urazów psychicznych przez osoby dorosłe, a szatan czeka, by się pojawić i zabrać bezbożników do piekła. Szokująca historia z bardzo drażliwą uwagą na temat dzieci, które musiały doznać upokorzenia, jak mała istota staje się podatna na manipulacje i rozkazy dorosłych, kiedy wyobraźnia przeobraża się w materialny byt i sieje grozę pośród ludzi. Rysunki są sugestywne i wyolbrzymiają czarcią magię oraz sadystyczne sceny. Komiks tylko dla dorosłych i osób, które nie mają odruchów wymiotnych. Jest dosyć szokujący, a nawet degustujący (wątek pedofilii, chociażby), ale to dobra historia z Constantinem w roli głównej, który pragnie uratować dziecko od tragedii.