3 miejsce w 3 edycji Konkursu Literackiego imienia Henryka Berezy „Czytane w maszynopisie”
„Józef, jak co dzień, wyszedł z pracy o 16. Jak co dzień dołączył do strumienia ludzi opuszczających biuro o tej porze. Jak co dzień szedł po ażurowych płytach chodnikowych, spod których próbowała przedzierać się trawa. Jak co dzień trawa została zdeptana przez kilkaset nóg i rozpoczęła kolejną żmudną próbę wzrostu, która zostanie brutalnie powstrzymana następnego dnia rano”.
To, że Dominik Flaszyński bardzo lubi klasykę światowej literatury, ujawnia już w motcie do swojej książki, pochodzącym z "Procesu" Franza Kafki. Zresztą, nie będzie nadużyciem twierdzenie, że "Gratuluję! Wygrał pan w Loto" to jest właśnie swego rodzaju gra, zabawa z autorem "Przemiany" – że to jest współczesna wersja "Procesu" lub "Zamku". Przekaz jest podobny.
Kilka słów o fabule. Główny bohater książki – a jakże, nie kto inny, jak właśnie Józef K.,urzędnik zaczytujący się w "Czarodziejskiej górze" Tomasza Manna – pewnego dnia dowiaduje się, że wygrał w tytułową grę liczbową, co drastycznie, jednym cięciem, przecina natrętną rutynę jego życia. Jego przewidywalną codzienną systematyczność, metodyczność, a także bezradność wobec tej jego zmechanizowanej rzeczywistości. Wygrana w Loto „wyrywa go ze schematu”, jak pisze Flaszyński. Ale właśnie – zamiast uszczęśliwiać go, wprawia w jeszcze większą frustrację. Na kartach książki obserwujemy coraz cięższe zmagania bohatera z faktem wygranej w Loto. Skąd my to znamy? Nieustannie pragnąc zmiany, gdy już ona nastanie, wtem okazuje się, że teraz chcemy czegoś zupełnie innego, że nie o to nam chodziło. Marzenia rozmijają się z rzeczywistością. Mówiąc kolokwialnie: i tak źle, i tak niedobrze. W tym egzystencjalnym kontekście książkę Dominika Flaszyńskiego najtrafniej jest określić mianem prozy życia.
Emilia Walczak