Pan prezes Sedes. Donald zatraca się w marzeniach do tego stopnia, że swojskie śledzie przybierają w nich postać średnio wysmażonych krewetek tygrysich! On sam , w laurowym wińcu na głowie, popijając sok ze słodkich pomarańczy, pląsa radośnie po hawajskich plażach. Jego opalone kacze udka...Hej! Chyba najwyższa pora wrócić na ziemię, by spełnić te marzenia!