Za domem Chłapowski sformował kompanię w kolumnę szturmową. Ściskając rękojeść szpady, z niecierpliwością oczekiwał skutku ognia artyleryjskiego i sygnału do ataku. Za trzecim strzałem runęła brama. Francuz z flegmą zwrócił się w siodle, pochylił w stronę Dezyderego i powiedział: - Dalej młodzieńcze, zarób na krzyż, ruszaj w miasto! Chłapowski już nie słuchał. - Naprzód - wydał komendę. Woltyżerzy ścisnęli szeregi, pochyliły się bagnety. Prusacy nie wytrzymali impetu natarcie, rzucili się do ucieczki. Kilku usiłujących stawiać opór rozniesiono na bagnetach. Droga do miasta była wolna...