Czternastoletnia mieszkanka Wiednia uciekła z domu. Młodsza siostra zaginionej bardzo się martwi. Ma dopiero dwanaście lat i naiwnie wierzy, że Ilse pracuje za granicą jako opiekunka do dziecka, że napisze, że wróci... Tęskni. Dziewczynka wspomina, opisuje teraźniejszość, czyli dom pozbawiony ciepła, dom bez tej najważniejszej dla niej osoby - rodzonej siostry. Wyłania się smutna historia o rozbitej rodzinie, ojczymie, przyrodnim rodzeństwie. Zaczynamy rozumieć, jak wielkie było psychiczne cierpienie nastolatki, z której uczuciami nikt się nie liczył. Nie każdy jest w stanie żyć w takich warunkach, różne są progi odporności psychicznej, jedno dziecko wytrzyma, inne ucieknie z domu, wpadnie w nałogi, w depresję.
"Jak dziecko codziennie dostaje obiad, nie znaczy to jeszcze, że ma matkę, która się nim zajmuje. I kiedy ma sześć albo siedem pokoi, to wcale jeszcze nie znaczy, że ma dom"* - stwierdza z goryczą babcia sióstr. Wielki jest smutek dzieci, których rodzice zdecydowali się na rozwód. Nowy tatuś, nowe rodzeństwo, dzieci przerzucane od mamy do babci, od babci do mamy...
"Powinnaś się cieszyć, że stanowimy tak dużą rodzinę, przecież to ma także swoje dobre strony"** - tak do Eriki mówi czasem mama. Te dobre strony to większa ilość prezentów na urodziny, bo przecież jest więcej babć, dziadków, ojczym, żona taty, przyrodnie rodzeństwo... Tylko że dziewczyny wolałyby mieć mniej prezentów, a rodzinę całkiem malutką i jak najbardziej zwyczajną. Wolałyby... Nikt jednak nie pytał ich o zdanie. Dosyć smutna opowieść, krytyka nieodpowiedzialnych, rozwodzących się rodziców.
"Jak dziecko codziennie dostaje obiad, nie znaczy to jeszcze, że ma matkę, która się nim zajmuje. I kiedy ma sześć albo siedem pokoi, to wcale jeszcze nie znaczy, że ma dom"* - stwierdza z goryczą babcia sióstr. Wielki jest smutek dzieci, których rodzice zdecydowali się na rozwód. Nowy tatuś, nowe rodzeństwo, dzieci przerzucane od mamy do babci, od babci do mamy...
"Powinnaś się cieszyć, że stanowimy tak dużą rodzinę, przecież to ma także swoje dobre strony"** - tak do Eriki mówi czasem mama. Te dobre strony to większa ilość prezentów na urodziny, bo przecież jest więcej babć, dziadków, ojczym, żona taty, przyrodnie rodzeństwo... Tylko że dziewczyny wolałyby mieć mniej prezentów, a rodzinę całkiem malutką i jak najbardziej zwyczajną. Wolałyby... Nikt jednak nie pytał ich o zdanie. Dosyć smutna opowieść, krytyka nieodpowiedzialnych, rozwodzących się rodziców.