Rok 1958, finały mistrzostw świata w Szwecji. Pierwsze trzy minuty meczu pomiędzy Brazylią i faworyzowaną reprezentacją ZSRR - "najwspanialsze trzy minuty w historii futbolu" - były momentem, w którym narodziła się legenda Garrinchy, geniusza tego samego kalibru co Pele, Di Stefano, Puskas i Maradona. Mimo tego, że obie nogi Garrinchy były wygięte w pałąk, przez co wyglądał na kogoś, kto ma trudności z chodzeniem, jego taniec z piłką doprowadził w tym turnieju Brazylię do pierwszego mistrzowskiego tytułu. Garrincha urodził się w 1933 roku na prowincji i trafił do profesjonalnego futbolu dopiero w wieku dziewiętnastu lat po tym, jak odkrył go klub Botafogo. Grał motywowany pasją do futbolu, nie dbając o pieniądze i ignorując taktykę. W życiu osobistym był równie nieokiełznany i skandalizujący, co na murawie. Jego romans i małżeństwo z piosenkarką Elzą Soares były na ustach całego narodu, zaś połączone talenty obojga w dziedzinach samby i futbolu wyniosły ich wysoko na firmament brazylijskich sław lat 60. Ale Garrincha nie dożył pięćdziesiątych urodzin, zniszczony w konsekwencji tych samych ekscesów, które uczyniły z niego tak fascynującą postać. Wspaniała biografia Ruya Castro - owoc ponad 500 rozmów ze 170 osobami - opowiada o niezwykłym wzlocie i upadku Garrinchy, który był zarazem sportowym idolem i tragicznie ludzkim bohaterem.