Jak wszystkie wspaniałe lazanie, Garfield narodził się na zapleczu włoskiej restauracji. Była zimowa noc 1978 roku. Na zewnątrz szalała śnieżyca, jakby ktoś sypał tartym parmezanem. Waga urodzeniowa ponad normę - 2,4 kg. Już jako kociak Garfield ujawnił słabość do włoskiego żarcia. Wkrótce właścicielowi kota i knajpki zajrzało w oczy widmo bankructwa. No bo kto by chciał chodzić do restauracji, w której nie ma nic do jedzenia? W ten sposób Garfield trafił do sklepu ze zwierzętami. Myślał, że to już koniec, kiedy zjawił się Jon Arbuckle. Reszta jest historią.