Do kupienia i przeczytania książki skusiła mnie piękna kolorowa okładka. Miałam kiepskie przeczucia dotyczące fabuły, obawiałam się, że będą to biograficzne smęty, a tu… miłe zaskoczenie. Lekko, łatwo i przyjemnie, w zaskakującej formie.
Otóż przychodzi baba do lekarza i gada. Baba to siostra Fridy - Cristina, a lekarz to psychiatra (?), psychoterapeuta (?). Lekarz lekko babę prowokuje i naprowadza, a baba czyni rozrachunek z przeszłością, snuje opowieść - monolog wyrzucając z siebie wspomnienia, krzywdy i radości, miłość i nienawiść, przyjaźń i zawiść do swojej sławnej siostry - Fridy. Przy okazji poznajemy dom sióstr La Casa Azul, Fridę, jej młodość, choroby, wydarzenia z życia, ludzi, którzy stanęli na jej drodze lub byli inspiracją, męża Diego Riverę - największego meksykańskiego malarza. Z opowieści Cristiny Frida jawi się jako kolorowy ptak, pełna sprzeczności kobieta o wielu twarzach, nieokiełznana skandalistka, kobieta genialna, wielka artystka o nieograniczonej wyobraźni i nieznośnym charakterze, zawsze w centrum zainteresowania. A siostra? Cristina? Żyła w cieniu, służyła pomocą, wspierała, ratowała z opresji, poświęcała się, czasem buntowała, kochała i nienawidziła, starała się nie dać zniszczyć. Jedna siostra błyszczała i osiągnęła sławę, druga żyła przytłoczona, w jej cieniu.
Po Fridzie zostały jej dzieła, bajeczne obrazy z nurtu sztuki folkowej, dziś równie znane i rozpoznawalne, jak dzieła jej nauczyciela i sławnego małżonka - Diego River...