Wielu Czytelników z pewnością ucieszy fakt, że wkrótce po edycji „Falstaffa” na polskim rynku wydawniczym pojawia się kolejna książka Roberta Nye'a (a będzie ich jeszcze więcej!), ponownie w znakomitym przekładzie Piotra Siemiona.
Doktor Faust wielokrotnie już gościł na kartach literatury, chociaż tym razem jego postać pozbawiona została sztafażu romantycznej legendy. Zapijaczony, cuchnący starzec, pogrążony w swej szaleńczej idée fixe, nie bardzo przypomina bohaterów Marlowe'a czy Goethego. Dzieje słynnego czarnoksiężnika zostały przy tym opowiedziane w zaiste niezwykły sposób: Nye bowiem nie pominął żadnego z prawdziwych faktów dotyczących życia Fausta, tyle że pełną garścią czerpał również z tradycji literackiej i filmowej; całość okrasił suto własną erudycją, podlał sosem pantagruelicznego humoru (nie stroniąc od, niekiedy, bardzo obscenicznych żartów) i perfidnie przypisał autorstwo „famulusowi” Herr Doktora, Krzysztofowi Wagnerowi. Cóż zyskał na tym Faust? Być może szczególne spełnienie swych marzeń – raz jeszcze powrócił do życia, choć jego idea kamienia filozoficznego rozprysła się na wiele czcionek drukarskich.