„Emilia i Tatar” Gabrieli Feliksik to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Przyznam szczerze, że książka przypadła mi do gustu. Lubię miłosne historie, które okraszone zostały odrobiną pikanterii, której w tym tytule zdecydowanie nie brakowało.
Emilia Mennicka to młoda szlachcianka, dla której rodzice wybrali już męża, niekoniecznie zgodnego z jej upodobaniami. Aranżowane małżeństwo miało przede wszystkim nie zadowolić córkę, ale poprawić nieco materialne zabezpieczenie rodziny. Niestety, gdy Emilia została zabrana do majątku przyszłego męża, gdzie w głowie układa plan ucieczki, dochodzi do najazdu tatarów, w którym ginie wiele osób, w tym jej rodzice, a także ich wybranek dla córki. Sama Emilia zostaje natomiast porwana i przetrzymywana na pirackim statku, na którym poznaje Piotra – Polaka, z którym nawiązuje nić porozumienia, a także kapitana statku, Francuza - Gillesie de Monay, który zrobił na niej ogromne wrażenie. To właśnie tam zapada decyzja o podarowaniu kobiety sułtanowi Sulejmanowi, do którego haremu w efekcie trafia. Jej przybycie dla jednych staje się nadzieją na lepsze jutro, przez innych postrzegane jest jako potencjalne zagrożenie.
Czy kobiecie uda się odnaleźć prawdziwą miłość i uwolnić od niesprawiedliwości, które ją w życiu spotkały.
Świat, o którym wiele czytam, który znam z książek i seriali, który jest nam tak bardzo obcy, niemniej jednak wciąż obecny. Historia Emilii wciąga i ciekawi, nie brakuje w niej uczuć i emocji, które w powieściach są tak niezwykle cenne i pożądane przez czytelnika. Przyznam, że mi bardzo dobrze czytało się tę historię. Została napisana w prostym i lekkim stylu, który w takich powieściach uwielbiam. Bardzo polecam ten tytuł, szczególnie tym, którzy przepadli z tego typu serialami, z pewnością będą zachwyceni!