Holly traci przyjaciółkę, ale za to zdobywa supermoce. Jednak kiedy nie masz z kim pogadać, moc ci niepotrzebna. Wniosek? Uratujmy Imogenę!
Prosta, szybka i szkolna opowieść o dziewczynie, w którą strzela piorun i dzięki temu dostaje supermoc — elektryczność. Na początku książka jest napakowana teoriami spiskowymi, wplecionymi w część nienaukowych wywodów co jednak jest trochę szkodliwe, skoro to książka dla młodzieży (taj, utrwalajmy takie pseudogłupoty, na dobre nam wyjdzie...). A później to już rozterki nastolatki, porwanie i ratowanie świata.
Co mi przeszkadzało to to, że w głównym wątku nikt mi nie tłumaczy, dlaczego pani Macavity chce tego, czego chce. Powiedzieliby chociaż banałem, że zła postać to źle życzy, ale nie. W całym wątku się tylko dzieje i dzieje i nie ma wytłumaczenia. Może mam się sama domyśleć? Kto tam wie.
Przerywniki w postaci komiksu są... no ja nie jestem przyzwyczajona do zmian formy. Albo tekst, albo obrazki — połączenie jednego i drugiego w tej książce nie rezonuje ze sobą tak, jakbym chciała. Nope.
Czy warto przeczytać? Jak ktoś ma luźne dwie godziny czemu nie. Chociaż jakiś cudownych przeżyć nie należy się spodziewać. Czy przeczytam ciąg dalszy? W Bibliotece było, więc tak (szczególnie że chwilowo nic lepszego nie mam).