Książkę kupiłem prawie równo piętnaście lat temu... To chyba rekord, jeżeli chodzi o moje "półkowniki". Dlaczego tyle lat jej nie przeczytałem - nie pytajcie, nie wiem. Niemniej nie zawiodłem się przy jej czytaniu.
Książka ta to wspomnienia brytyjskiego pilota i dowódcy RAF, Guya Gibsona. Książka pisana na bieżąco, w czasie wojny, co da się odczuć na podstawie emocji w niej zawartych. Gibson zaczynał loty na Hampdenach w czasie "dziwnej wojny", później przeniesiono go do lotnictwa myśliwskiego, gdzie latał na Blenheimach i Beaufighterach. Następnie mianowano go dowódcą dywizjonu bombowego, gdzie latał m.in na Lancasterach.
Był też pierwszym dowódcą Dywizjonu X, przemianowanego później na 617 Dywizjon. To te chłopaki, które zrzuciły słynne skaczące bomby na zapory w Zagłębiu Ruhry.
I niestety, na tej akcji kończy się książka Gibsona... Po tej akcji zaczął ją pisać, wysłano go do USA na odczyty propagujące wysiłek wojenny. Niewiele to dało, rok później wrócił do latania i zginął, zestrzelony w Moskicie nad Holandią.
Polecam książkę miłośnikom historii i nie tylko. Gibson opisuje nie tylko loty własne i kolegów, ale też codzienne życie w dywizjonach RAF, tak różne od życia żołnierza sił lądowych czy marynarki.