Wydawałoby się ? pisze autor ? że bycie potomkiem Greków starożytnych jest pod każdym względem okolicznością pomyślną i szczęśliwą, dającą pełne dumy poczucie posiadania przywileju bycia spadkobiercą kultury, którą cywilizowany świat uważa za swoją kolebkę. Można nawet rzec, że żaden inny naród nie ma tak ważnego tytułu do dumy ze swojej przeszłości jak Grecy. Możliwa jest jednak inna perspektywa, z której wskazana okoliczność postrzegana może być jako mniej fortunna i ? ze względu na swoją dokuczliwość ? jako trafniej charakteryzująca kondycję duchową nowożytnego Greka. Kim może być nowożytny Grek wobec idealnego Greka starożytności? W najlepszym wypadku kimś gorszym, niekompletnym, kimś, kto nie dorasta, kimś ? wreszcie ? upadłym.