Melodia była jakaś taka odległa i nie do pochwycenia - jakby nie z dźwięków, lecz samego na nie oczekiwania, jakby z innego świata, którego harmonię, jak wierzył, kiedyś w końcu pojmie... Bo to, co spotkało Jima, było początkowo nie do pojęcia. Doyler był kiedyś jego kumplem, potem wyjechał na długo i teraz powraca z głową nabitą rewolucyjnymi ideałami i... językiem skłonnym do różnych bluźnierstw.