(UWAGA! - okładka zupełnie nieadekwatna do treści! To nie jest przewodnik po rasach piesków. Wydawnictwo zdecydowanie nie stanęło na wysokości zadania...)
”Dla Homo rapiens*, zwierzęta nie są istotami czującymi, ale, zależnie od przypadku, maszynką do znoszenia jajek, maszynką do produkcji futer, mleka, mięsa; w każdym przypadku maszynką do cierpienia”.
Autor zajmuje się tym co pełza, pływa, ma ogon, cztery łapy bądź kopyta. Jest orędownikiem ich inteligencji, posiadania przez nie duszy, uczuć, pamięci, zdolności do odczuwania cierpienia.
W pierwszych dwóch częściach podaje przykłady różnych zachowań zwierząt zgodnych z tezą danego rozdziału. Dla mnie mało interesujące, tak samo zresztą jak informacja, czy czterołap posiada duszę czy nie. Sądzę jednak, że niektórzy czytelnicy przeczytają te historie z zainteresowaniem.
Najciekawsza poznawczo wszakże jest część trzecia, swoisty rys historyczny przedstawiający jak wyglądało postrzeganie zwierząt na przestrzeni dziejów poczynając od starożytności a na wieku XX kończąc. Symptomatycznie, wiek XX został nazwany piekłem: ”aż do tej chwili [zwierzęta] padały ofiarą polowań, gastronomii, mody, sadyzmu, magii, religii, teraz miały być poświęcone nowemu bóstwu, jeszcze okrutniejszemu od poprzednich: Nauce”.
Każda książka traktująca o losie zwierząt jest potrzebna i cieszy mnie, że są ludzie, którzy starają się uwrażliwić nas na potrzeby zwierząt. Niestety, osoby, które przede wszystkim...