Trzeba świadomego aktu wyobraźni, żeby zobaczyć Amerykę oczami jej Ojców Założycieli, a uzyskany ich punkt widzenia może być niepokojący. Mężowie ci żyli w świecie obcym współczesnym Amerykanom, w świecie, w którym Stany Zjednoczone były kruchym, niepewnym eksperymentem, nowością i do pewnego stopnia żebrakiem u bram potężnych i wpływowych narodów. W 1787 roku nasz skarb był pusty. Długi wobec obcych rządów i wobec własnych obywateli nie mogły być spłacone, co było zarówno skazą na honorze narodu, jak i utrudnieniem w odzyskaniu wiarygodności. Gdziekolwiek mężowie ci spojrzeli, wszędzie zagrażała anarchia, ponieważ rewolucja wyzwoliła nowe nadzieje i stworzyła nowy język równości i uczestniczenia w życiu politycznym. Te nowe idee niosły niebezpieczeństwo rewolucji społecznej, która mogłaby zburzyć nie tylko swoje własne założenia, lecz także rządy prawa. Wydawało się, że dookoła wybuchały niekontrolowane niesnaski społeczne, a wieści o powstaniach w Pensylwanii, Wirginii i Massachusetts w poprzednim roku zachwiały poczucie bezpieczeństwa i tych bogatych osób, i w ogóle Amerykanów ze wszystkich klas społecznych. [...] Wielu francuskich i angielskich przedstawicieli w Ameryce przepowiadało, że wkrótce ten parweniuszowski eksperyment republikański zakończy się.Z Wprowadzenia