Książka "Darwin wśród maszyn" to fascynujące studium historii i prehistorii techniki obliczeniowej i sztucznej inteligencji.
Na jej kartach pojawiają się nie tylko jej uznani pionierzy, jak G.W. von Leibniz, Ch. Babbage, G. Boole, A.M. Turing, K. Gödel i J. von Neumann, ale i wielu wybitnych przedstawicieli innych dyscyplin nauki, których wkład w tę dziedzinę nie jest powszechnie znany, jak T. Hobbes, R. Hooke, E. Darwin, S. Butler, Ch. Peirce czy H.G. Wells; pieczołowicie przywracane są pamięci Czytelnika nazwiska niemal całkowicie zapomnianych wizjonerów i ekscentryków, jak A. Smee, A. Marquand, L.F. Richardson, J. Bigelow, N. Barricelli, W.R. Ashby, O. Stapleton, F. Myers i P. Baran. Powstał w ten sposób niezrównany, niezwykle bogaty i zaskakujący zarys idei dotyczących rozwoju inteligencji maszyn przed XX w. Nazwisko Darwina (czy to słynnego Charlesa, czy jego dziadka Erasmusa) pada nieprzypadkowo. Wszelka inteligencja, zdaniem Dysona, ma charakter zbiorowy - podobnie jak inteligencja ludzka jest wytworem współdziałania nieinteligentnych z osobna neuronów. Według niego rozwój globalnej inteligencji powinien dokonać się w wyniku coraz ściślejszego współdziałania ludzi i wytworzonych przez nich maszyn. Dążąc w swej opowieści do przełamania granic pomiędzy biologią i techniką, Dyson pozostawia czytelnika z pewnym niedosytem co do konkretnego kształtu przyszłej symbiozy ludzi i maszyn, ale być może jest jeszcze za wcześnie, aby ktokolwiek był w stanie te rozbudzone oczekiwania spełnić.