,,Kilka tygodni później wraz z Magdą i rodzicami zostałam załadowana do bydlęcego wagonu i wywieziona do Auschwitz. Gdy tylko tam dotarliśmy, Niemcy zamordowali moich rodziców w komorze gazowej".
Jak widać nie jest to piękna książka, która wywoła na naszych twarzach uśmiech. Nie mniej jednak bardzo mnie ciekawiła i po prostu musiałam ją przeczytać. Jej zadaniem jest odmiana mojego, czy też waszego życia na lepsze. Ale czy jej się to udało? Jak sądzicie, czy w prosty sposób można sprawić, że na naszej drodze znów zaświeci słońce i zaczniemy oddychać pełną piersią?
Książka daje nam nauki, byśmy z żaden sposób nigdy się nie poddawali. Argumentuje nam, byśmy nigdy nie zastanawiali się nad danym problemem, tylko zadali sobie pytanie, co możemy z nim zrobić? Czy warto tracić na niego czas, czy może lepiej też ujrzeć w nim pewne nauki, czy też przesłania?
Rad w poradniku znajdziecie całe mnóstwo. Ja nie chcę ich przytaczać, pierwszą w skrócie przedstawiłam wcześniej. Powiem tylko wam, że one faktycznie są tak proste i banalne, że sama nigdy bym na nie nie wpadła. Dodatkowo będzie tam bardzo dużo notatek z przemyśleń, byście nie tylko poznali rozwiązanie problemu, ale i sami mogli dojść do niego.
Jak ukierunkować wszystkie złe emocje, które w nas się zbierają i gromadzą, tylko utrudniając nam funkcjonowanie? Gniją w naszym wnętrzu, więc ono zamiast się rozwijać, tylko przystaje, lub się cofa. My boimy się ponownie podejść do danego zadania z obawy, że i ono nam nie wypali.
Tego kategorycznie nie wolno wam robić!
Całe ogrom przykładów poda wam sama autorka, która jak z cytatu wywnioskowaliście, cudem uniknęła śmierci w Auschwitz. Dla kogoś może to być ogromna trauma z którą wydaje mu się, że nie można żyć. Jej również było ciężko, lecz za pomocą prób i błędów potrafiła odnowić swoje życie i pokazać, że warto walczyć nawet wtedy, kiedy czujecie, że nigdy uśmiech nie zagości na waszej twarzy.
Bardzo lubię czytać takie poradniki, gdyż pokazują mi, że zawsze jest jakieś wyjście. Trzeba się tylko za nim rozejrzeć i nie dać porwać smutkowi, który naprawdę niszczy...