Wyjątkowość książki "Człowiek w poszukiwaniu sensu. Głos nadziei z otchłani Holokaustu" określa osoba autora. Viktor Frankl przeszedł przez kilka obozów koncentracyjnych będąc młodym neurologiem i psychiatrą. Swoje obserwacje człowieka wobec ostatecznych pytań i wyzwań, zainicjowanych przy zderzeniu z piekłem na ziemi prowadzącym czasem do rezygnacji z życia, opisał słowami terapeuty przepełnionego empatią. Jego język to mowa zrozumienia i współczucia, ale i syntetycznie nakreślona wizja kondycji człowieka wobec tej próby. Spojrzał na siebie i współtowarzyszy bestialstwa poprzez okulary badacza. W efekcie zweryfikował zarówno teorię akademicką o naturze człowieka, jak i stworzył metodę pracy terapeutycznej, której centralnym pojęciem uczyniła SENS życia. Po wojnie na tym doświadczeniu zbudował metodę logoterapii, opartej formalnie na egzystencjalnej analizie.
Ta nieduża książka wyraźnie składa się z dwóch części. W pierwszej, nieco dłuższej, dominuje opowieść o sytuacjach obozowych - bardzo symptomatycznych i refleksyjnie przybliżonych. Są opisane etapy postaw ludzkich w zderzeniu z potwornością - początkowe niedowierzanie i wyparcie, apatia, utrata celu i ostateczne wyzwolenie z cierpienia poprzez śmierć lub doczekanie końca wojny. Te przykłady odmalowanej wiwisekcji są nastawione na przedyskutowanie motywacji zachowań - swoich i innych. Jak radzono sobie z głodem, mrozem, ciągłym zagrożeniem życia? Wszystko sugestywne i głęboko człowiecze. Nawet w najczarniejszym mroku jest możliwa nadzieja, światełko, jakaś myśl pielęgnowana w najgłębszych pokładach umysłu jednostki - wbrew racjonalnej analizie sytuacji.
Druga część jest podsumowaniem wspomnianej metody Frankla, którą z sukcesami zastosował w terapii powojennej. Dla psychiatry, to brak lub utrata sensu stanowią istotę choroby duszy. Wypracował więc techniki motywowania pacjentów do odkrywania czy odbudowywania własnego sensu. Psychiatra stosował zawsze motto Nietzschego: "Ten, kto wie, dlaczego żyje, nie troszczy się o to, jak żyje". Co prawda w kilku miejscach dał do zrozumienia, że poza psyche fizykalno-psychiczno-socjologicznym, jest w człowieku coś, co jakoby umyka nauce, to sam odebrałem te uwagi, jako zaledwie zaakcentowane wyznania wiary. Trochę się z Franklem nie zgadzam, że cierpieniu, można nadać jakiś utylitarystyczny sens, ale sam nie mam prawa odbierać takich odczuć komuś, kto zderzył się z okropnościami i wyszedł z tego z godnością, choć emocjonalnie poturbowany.
"Człowiek w poszukiwaniu sensu" to przyczynek do głębokiego namysłu. Lektura tej książki może być bezcennym źródłem wyzwolenia z okowów własnych ograniczeń, lęków czy zwątpień.
Gorąco zachęcam.