Fragment:
"Irena prawie biegła z powrotem. Małą grupkę gapiów milicjanci trzymali w pewnej odległości od miejsca wypadku. Ludzie mówili o jakimś mężczyźnie leżącym w rowie.
- Co to za mężczyzna? Gdzie on jest? - zapytała zatrzymując się obok jakiejś kobiety.
- Leży w rowie. Z jezdni prawie go nie widać. Szłam godzinę temu i niczego nie zauważyłam.
- Co mu się stało? Potrącił go samochód?
- Nie wiadomo... Ale chyba nie. Mówią, że leżał tu całą noc.
Irena przepychała się do przodu roztrącając ludzi.
- Proszę się cofnąć! - powiedział młody milicjant zagradzając jej drogę.
- Kto to jest?
- Proszę się cofnąć - powtórzył jak automat.
- Ja muszę go zobaczyć.
Przyjrzał jej się z uwagą.
- Czy to jest ktoś z pani rodziny?
- Skąd mogę wiedzieć skoro go nie widziałam!
- Pani mieszka gdzieś w pobliżu?
- Nie!
- Szuka pani kogoś?
- Nie."